Piątek, 4 maja 2012
Kategoria >100
Deszczowa Jura znowu :(
Wstałem rano o 6:15 wyskoczyłem po bułeczki troszkę z nieba kapie ale źle nie jest jadę.Wyrobiłem się parę minut po 7 ruszam na Strzemieszyce dalej Łosień - Niegowonice tu postanawiam ruszyć na Łazy myśląc że będzie mniejszy ruch na drodze,jest odrobinę lepiej docieram do Zawiercia dalej Kromołów tu postój przegląd mapy i myślę gdzie dalej.Pogoda dopisuje jest przyjemnie chłodno postanawiam ruszyć na Morsko,oczywiście się troszkę gubię :D docieram do Blanowic potem Parkoszowice w okolicy pod sklepem zaczepia mnie lekko zakręcony miejscowy i proponuje Mi żebym jechał na Morsko jego tajnym skrótem,gość wydał się ok więc wbijam na jego tajne ścieżki przez pola i lasy i o dziwo docieram do znanego mi czerwonego na Morsko.Na miejscu postanowiłem obejść ruiny zamku bo nigdy wczesniej Mi się nie chciało.Potem podziwiam widoczki ze stoku narciarskiego i myślę zjechac nie zjechać jednak pomysł odrzucam bo mi nie po drodze.Ruszam czerwonym szlakiem w stronę Ogrodzieńca i docieram do Bzowa odwiedzam rodzinkę piję kawkę i ruszam na podzamcze.Docieram i widzę że zaczyna się robić ciemnawo ale nie pada więc ruszam na Pilicę jakieś 3km przed Pilicą zaczyna lać chowam się na przystanku zakładam kurteczkę wcinam bułeczkę i patrzę jak na ulicy tworzą się strumienie wody płynące sobie w stronę podzamcza,myślę sobie trochę sobie posiedzę na tym przystanku gdy nagle przejeżdżają dwie cieżarówki jedna za drugą i robią mi z przytulnego przystanku ostry prysznic.W ten oto nie codzienny sposób już nie mam na co czekać i ruszam bo i tak jestem mokry.Jazda przez najbliższe 20km to masakra leje jak z cebra jestem już calutki mokry ale myślę sobie że gorzej już być nie może ( o jak się pomyliłem ) mijam Pilicę i docieram na ostry podjazd w Złożeńcu ale wiem że na górze jest sklep i tam dychnę,wbijam na górę z góry leje a po drodze spływa wartki strumień wody.Docieram pod sklep robię zakupy i znowu trafiają mi się nie całkiem trzeźwi miejscowi chwilę z nimi niby gadam i jadę dalej.Docieram do Kwaśniowa dolnego i przestaje padać robi się jaśniej przed oczami i jedzie się nieźle,mijam Klucze i ostro cisnę dobrym asfaltem na Bolesław poniżej 30km/h nie schodzę docieram do Bukowna i na parkingu leśnym robię sobie przerwę.Stoję sobie podjadając co nie co i zaczyna znowu padać nie robi to na mnie wrażenia do czasu jak po paru minutach zaczyna tak lać że nic nie widać,próbuję schować się pod drzewkami ale jak na złość same sosny szybko zalewa mnie dokładnie więc nie ma na co czekać tylko ruszam.Odcinek do Sosiny na długo zostanie w mojej pamięci,nic nie było widać okulary zaparowane nie wiem czy jadę środkiem czy nie wody mnóstwo nie widać dziur jadę i myślę kiedy mnie coś rozjedzie ale o dziwo pusto.Kręcę i marzę o tym żeby dojechać pod most udaje się i żyję :) oczywiście jak dojechałem do mostu ulewa zamieniła się w niegroźny deszczyk.Wykręcam troszke ciuchy ruszam przez betony do domu,dobijam na balaton i przestaje padać myślę sobie kór.. jak dom to nie leje i niepocieszony docieram do domu.W planach miał być cały dzień no ale pogoda nie dopisała a na dodatek but mi się prawie rozwalił muszę oddać póki są na gwarze.
" title="Widok ze stoku narciarskiego w Morsku" width="600" height="400" />
" title="Zamek w Ogrodzieńcu widok z czerwonego szlaku." width="600" height="400" />
" title="cuda" width="600" height="400" />
" title="Widok ze stoku narciarskiego w Morsku" width="600" height="400" />
Widok ze stoku narciarskiego w Morsku© andi333
" title="Zamek w Ogrodzieńcu widok z czerwonego szlaku." width="600" height="400" />
Zamek w Ogrodzieńcu widok z czerwonego szlaku.© andi333
" title="cuda" width="600" height="400" />
cuda© andi333
- DST 145.00km
- Teren 25.00km
- Czas 05:57
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 50.40km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ładny dystans i jakiś długi opis. Pisz takie częściej bo się dobrze czyta :)
Krzychu22 - 06:28 sobota, 5 maja 2012 | linkuj
Twardym trzeba być, mżawka na starcie to nie deszcz :) Jakbym miał wolne to pewnie bym się z Tobą zabrał.
Kiedy wracałem z urlopu z Sącza to też non-stop w deszczu, przychodzi taki moment, że jest ci wszystko jedno bo i tak jesteś cały mokry. Najważniejsze to utrzymać temperaturę ciała i nie doprowadzić do nadmiernego wychłodzenia :)
PS. Moje buty shimano też się pomału kończą, może następne sobie jakieś inne sprawie.
t0mas82 - 03:33 sobota, 5 maja 2012 | linkuj
Kiedy wracałem z urlopu z Sącza to też non-stop w deszczu, przychodzi taki moment, że jest ci wszystko jedno bo i tak jesteś cały mokry. Najważniejsze to utrzymać temperaturę ciała i nie doprowadzić do nadmiernego wychłodzenia :)
PS. Moje buty shimano też się pomału kończą, może następne sobie jakieś inne sprawie.
t0mas82 - 03:33 sobota, 5 maja 2012 | linkuj
Prawie 150 km przy takiej pogodzie to niezły wyczyn. Mokro, zimno. Zrobiłem ledwo kilka kilometrów w deszczu a miałem już na dziś serdecznie dosyć.
limit - 21:51 piątek, 4 maja 2012 | linkuj
Komentuj